sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział XII

Jessica ocknęła się dopiero, kiedy limuzyna zatrzymała się pod domem Patrick’a.  Szofer uchylił drzwi, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Jess machnęła głową na znak, że wszystko jest tak jk być powinno. Następnie wysiadła z auta i skierowała swoje kroki w stronę ogromnego budynku, za którym podążał szofer.
-  To rezydencja pana Bedlingtiona. – odparł z dumą szofer. – Dostałem rozkaz, aby zatrzymać tutaj panią. Ma się panienka tutaj zrelaksować i odpocząć.
Jessica słysząc to, wciągnęła głośno powietrze. – Nie rozumiem… czy nie mogę udać się do domu?- zapytała.
- Obawiam się, że nie, ponieważ mój szef kazał mi panią pilnować ,dodatkowo nie wiadomo jakie niebezpieczeństwo na panią czyha. Tak będzie bezpieczniej.
Jessica nie miała ochoty iść z szoferem do domu Patrick’a. Jednak uczyniła to, mogła w końcu zobaczyć miejsce , w którym mieszka jej ukochany.
Tak jak przypuszczała, mieszkanie było spore. Jednak w środku meble jak i budownictwo wydawało się być na pierwszy rzut oka zwyczajne, pospolite. Od razu pokochała mocniej za to Patrick’a. Myślała ,że mieszka w  willi jakich mało, natomiast jego dom wydawał się być zwyczajny.
- Proszę za mną Panno Leander. Jessica przeszła przez duży przedpokój, po czym stanęła przed masywnymi, mahoniowymi schodami, które prowadziły na górę, zapewne do pokoju dla gości. Tak jak przypuszczała, szofer wprowadził ją do pięknego, eleganckiego pokoju, który wyglądał niezwykle. Na środku stało łóżko, które było zadziwiająco ogromnych rozmiarów, komoda i toaletka… dosłownie pokój dla kobiety- pomyślała Jessica.  To nieco zbiło ją z tropu, niby po co mężczyźnie taki pokój ? A może Patrick miał dziewczynę czy kobietę? Jej głębokie przemyślenia przerwał jej szofer.
- Tutaj jest panienki pokój, ma pani do dyspozycji ten pokój, salon, łazienkę oraz kuchnię.  Jeżeli  będzie Pani czegoś potrzebowała proszę zadzwonić tym – po czym wskazał jej ręką na telefon , który był zamontowany w pokoju. Po tych słowach wyszedł.

Jessica została sama, dopiero teraz mogła usiąść i pomyśleć o tym wszystkim co się przydarzyło. To było takie męczące… Cała ta sytuacja… Amanda, która nigdy nie odpuści ,dodatkowo zniszczy ją oraz jej siostrę. Nie mogła do tego dopuścić. – te myśli kłębiły się u niej w głowie za każdym razem, gdy tylko o tym myślała, to było takie męczące. Ten proces sprawiał ,że Jessica powoli wykańczała się psychicznie, bowiem ile jeszcze mogła znieść?   Zdenerwowana i roztrzęsiona, położyła się na łóżku, przykryła się atłasową kołdrą , po czym zasnęła.

***

Patrick wszedł na główny hol w poszukiwaniu Amandy, wtargnął na środek Sali, po czym zauważył ją. Stała i gawędziła sobie w najlepsze. Gdy tylko to zobaczył ciśnienie mu podskoczyło, nie mógł pozwolić na coś takiego. Pragnął popsuć jej ten bal , tak samo jak ona uczyniła to Jessice. Stanął przed nią niezauważony, po czym szarpnął ją delikatnie.
- Przepraszam, och… Patricku ? Może napijesz się szampana? – zapytała drwiąco.
-Nie… wyjdź ze mną, mamy pewne sprawy do załatwienia Amando.
Kobieta nie opierała się, uczyniła krok w kierunku , który wskazał jej Patrick.  Po chwili znaleźli się z dala od zgiełku. To był idealny czas na rozmowę, a Patrick miał wreszcie ku temu okazję.
- Amando… czy ty rozumiesz, że nic do Ciebie nie czuję? Kocham Jessicę, to z nią chcę być, przestań to utrudniać, a to co dzisiaj uczyniłaś, było absurdalne ! – pod koniec  wypowiedzi podniósł nieco ton głosu.
Jednak Amanda nie przeraziła się, ani nie zdenerwowała. Zaśmiała się tylko, aby pokazać mu  jak szybko potrafi wyprowadzić go z równowagi.
- Patick’u naprawdę jesteś taki naiwny i myślisz, że możesz mieć ją oraz  moją  firmę? Nie przekonałeś się  już ,że mogę ci ją tak samo szybko zabrać, jak ci ją ofiarowałam ? Dodatkowo… ona pracuje w tej firmie, więc jak myślisz… ona również należy do mnie.
- Nic nie należy do Ciebie! – ta firma jest moja, inwestowałem w nią od kilku lat, a ty straciłaś do niej uprawienia, Jessica pracuje w niej dla mnie, nie dla ciebie. Jesteś okropną zołzą wiesz?
Po Tych słowach Amanda nie wytrzymała, podniosła rękę, aby spoliczkować Patrick’a, jednak on w ostatniej chwili zareagował i odepchnął atak, ściskając jej nadgarstek.
- Nie waż się, myślisz, że możesz wszystko? Uważasz, że jeśli masz pieniądze to każdy człowiek jest w twoich rękach ? Chłopaka, który przyszedł z tobą na bal też kupiłaś za pieniądze?- zapytał ostro.
- To Ty nie waż się mówić do mnie w ten sposób.  Jeżeli nie rozumiesz tego co do ciebie mówię, to zobaczysz wkrótce sam jak zaszkodzisz tym sobie i jej. Po drugie doskonale wiemy o tym ,że kochasz mnie… Czemu wreszcie się do tego nie przyznałeś ?
Patrick zaśmiał się, był nieco zdenerwowany.  – Posłuchaj… ja Ciebie nigdy nie kochałem i kochać nie będę. Nie jesteś kobietą w moim typie. Nie kocham Cię , zrozum to wreszcie. I po drugie… przestań mi grozić bo to śmieszne, również  mam pieniądze, stać mnie na wynajem najlepszego prawnika w mieście, który zniszczy cię w przeciągu dwudziestu minut. Powiem tylko jedno, jeżeli coś stanie się Jessice albo jej siostrze, to pożałujesz.
- Kto wie…. Nie masz już siostry, która mogłaby ci pomóc , prawda? – zapytała Amanda.
Patrick’a spiorunowało, nikt nigdy nit wspomniał o jego zmarłej siostrze Sisy. 
- Nigdy nie waż się mówić o niej, miej na litość trochę godności. Zapomniałem… ty nie masz serca, nie zrozumiesz tego….
Amanda wytrzeszczyła oczy, po czym odwróciła się w kierunku z którego przyszła. Patrick miał nadzieję, że to koniec… Dodatkowo musiał teraz borykać się ze wspomnieniami jego siostry, która zginęła w tragicznym wypadku sześć lat temu. Była dla niego wszystkim, a on ją stracił. Jednak w tym momencie nie mógł o niej myśleć, po chwili udał się do limuzyny ,która już na niego czekała.  Musiał czym prędzej udać się do domu, w którym czekała Jessica. Tak się o nią bał. Nie wiedział co się z nią teraz dzieje. Kiedy ostatnio ją widział, była w opłakanym stanie.  Jego myśli nie dawały mu spokoju, napływ wszystkich smutnych informacji powodował, że się wykańczał. Co miał zrobić? Nie mógł zostawić  firmy oraz Anthonego. Wiedział ,że teraz to on potrzebuje go najbardziej w firmie.
***

Jessica powoli  otwierała oczy. Czuła się wspaniale, dopóki nie przypomniała sobie o tym okropnym wydarzeniu.  Lecz kiedy doszła do siebie, zauważyła ,że obok na krześle siedzi Patrick, który patrzy się na nią.
-Witaj- odparł
- Witaj Paticku , ja…. Ja dziękuję ci za możliwość spędzenia u ciebie nocy, a łóżko jest fantastyczne, czuję się świetnie. Ale… - nie skończyła mówić, ponieważ Patrick przerwał jej.
- Nie musisz się niczym martwić, myślę, że kryzys został zażegnany, nic ci nie grozi ze strony Amandy, wyjaśniliśmy sobie kilka spraw.
- Naprawdę ? –zapytała nieco zdziwiona.
- Cóż… ona myśli, że ją kocham, tylko, że tak nie jest. Teraz przerwał na chwilę, po to , aby złapać ją za rękę.  – Posłuchaj, nie ważne co stanie nam na przeszkodzie, zawsze będę przy Tobie… Kocham Cię Jessico Leander.
Jess wyprostowała się, odchrząknęła i nie wiedziała co ma teraz zrobić.
- Nie przesłyszało mi się ? – zrobiło jej się głupio za to pytanie, nie zdawała sobie sprawy ,że wykrztusiła to z siebie. Poczuła jak jej policzki się rumienią.  – Bo… - znowu zaczęła – wydaję mi się ,że ja również czuję coś do ciebie. – wydusiła to z siebie nieco bardziej dumna niż poprzednio.
Patrick nic nie powiedział tylko uśmiechnął się do niej, przyciągnął ją do siebie, po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
- Dlatego musimy być razem, musimy się nawzajem wspierać i ufać sobie- odparł. – Niczym się już nie martw dobrze? Ona nic ci już nie zrobi.
- Mam taką nadzieję Patricku….
- No dobrze, myślę, że powinniśmy się zbierać do pracy….
- Patricku ?
- Tak, Jessico?
- Czy ty spałeś tutaj przy mnie całą noc?
- No może nie tak od razu całą noc, ale tak, byłem przy tobie, musiałem być pewien ,że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Dziękuję – odparła, nieco zdziwiona i zaskoczona jego postawą.
-  Ten pokój jest przepiękny, pasuje do kobiety…. – zaczęła niepewnie, musiała zagadać, ta myśl nurtowała ją od momentu, kiedy tutaj weszła.
- Tak… ten pokój należał do kobiety, do mojej siostry. – odparł Patick, po czym od razu zmienił temat
- Myślę,że powinnaś zadzwonić do siostry, pewnie się martwi.
Jessica zdenerwowana pomyślała w tym momencie o tym samym.
- Masz rację, Patricku.
- Proszę skorzystaj z mojego telefonu. Jak już skonczysz to tutaj są twoje rzeczy, szofer pojechał po nie do twojego domu. Czekam na ciebie na dole ze śniadaniem. Powiedział to po czym pocałował ją w czoło i wyszedł.
Jessica poczuła ulgę, ale i jednocześnie strach. Tylko tyle wystarczyło aby Amanda dała jej spokój ? Czy tak łatwo można zrezygnować z mężczyzny, którego się kocha ?





Kilka słów ode mnie :)

Moi drodzy, cieszcie się ostatnimi dniami wakacji , pozdrawiam Was i całuję gorąco, niedługo rozdział XIII.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział XI

Witajcie
Na początek chciałam Wam przedstawić fanpage, dzięki któremu będziecie na bieżąco z blogiem. Zapraszam kochani ;)



Rozdział XI

W limuzynie zapadła niezręczna cisza, nikt nie odzywał się nie proszony. Jessica rozglądała się po limuzynie po to, aby tylko nie spojrzeć w oczy Amandy. Wiedziała ,że zobaczy w nich coś, co dzisiaj ją zniszczy. Nie mogła sobie pozwolić na popsucie wieczoru.  Jess wyłapała wzrok Cloe, spojrzała się na nią i zorientowała się ,że ta jest tak samo zdezorientowana jak i ona. Skąd Amanda się tu wzięła ? Na litość boską, jest bogaczką, mogła mieć dwadzieścia takich limuzyn i akurat musiała wybrać akurat tą?  Chodziło tylko i wyłącznie o zemstę – Jessica czuła to.  Przestała myśleć o tej kurczowej sytuacji, ponieważ Patrick złapał ją za dłoń i przyciągnął nieco do siebie. Amanda widząc to, złapała tajemniczego nieznajomego i pocałowała w usta, nienaturalnie uśmiechając się przy tym. Już na pierwszy rzut oka widać było, że próbuje wzniecić w Patrick’u zazdrość. Niestety, Patrick ani razu nie spojrzał na nią. Po chwili atmosfera stała się mniej napięta. Cloe zaczęła rozmawiać z Anthonym, wszystko wróciło do normy.
- Czym się tak denerwujesz? – zapytał Patrick
Jessica przychyliła się nieco w jego stronę, nie chciała aby Amanda usłyszała tą rozmowę. 
- Och, Patrick’u po prostu trochę stresuję się tym balem, no wiesz… wszyscy ludzie będą się na mnie patrzeć.
Patrick zaśmiał się , po czym nosem delikatnie musnął jej policzek.
- Hej, mała… Jesteś ze mną pamiętasz? Musisz się do tego przyzwyczaić, to jest codzienność. Taka jest moja praca, a Ty jesteś już teraz tego częścią, pracujesz ze mną. Właśnie myślałem o tym aby otworzyć Ci twoje biuro i dać Ci nieco wyższe stanowisko… Myślałaś o tym?
Jessica spojrzała na niego piorunującym spojrzeniem. Czuła coś do niego, ale nie chciała z tego czerpać żadnych korzyści , nie na tym to polegało. Chciała coś odburknąć , kiedy nagle limuzyna zatrzymała się.
Patrick ucałował ją w policzek i powiedział do niej – Jesteśmy na miejscu , wychodzimy… Przygotuj się – po czym użył swojego zniewalającego spojrzenia i wyprowadził ją z limuzyny. 
Jessica nie zdążyła się nawet obejrzeć za siebie , kiedy już stanęła w blasku fleszy wraz z Patrickiem. To było wspaniałe uczucie, fotoreporterzy i paparazzi robili im zdjęcia ze wszystkich otaczających ich stron.  Jednak nie chodziło Jessice o to, pojawił się jedynie sam fakt, że ta chwila istnieje, że jest przy nim i że może go objąć. W punkcie kulminacyjnym Patrick pocałował Jessicę w usta. Paparrazi wydali z siebie cichy okrzyk zdumienia , po czym zaczęli cykać jeszcze większą ilość zdjęć. 
Po drugiej stronie na czerwonym dywanie pojawiła  się Amanda, w towarzystwie nieznajomego. Paparazzi stwierdzili ,że należy zmienić punkt obserwacji, poza tym Amanda była światową legendą. Zaczęła przyjmować przeróżne pozy, po to aby ich zaskoczyć. Uwielbiała to, tym żyła i z tego czerpała energię. Wyłapała z tłumu Jessicę, po czym posłała jej przelotne spojrzenie.  Można było w nim wyczuć wrogość, pogardę i przewagę. Jessica przez chwilę przeraziła się jednak w drugim momencie przypomniała sobie o liście i o groźbie, słowa Melisy utknęły jej w głowie. Uspokoiła się, bo wiedziała ,że ma przewagę. 
- Jessico, czy coś się stało? Jesteś taka nieobecna….
- Och nie, Patricku po prostu to wszystko mnie zaskakuje . Ci paparazzi i to zamieszanie. 
- Może to dla Ciebie za dużo, na pewno Ci to odpowiada?- zapytał.
- Odpowiada, bo jesteś obok  - powiedziała i to opuściła nieco głowę w dół.  Zawstydziła się, ponieważ poczuła ,że jej policzki zrobiły się purpurowe.  
- Ej – szepnął jej Patrick w ucho – złapał jej brodę palcem po czym uniósł do góry, tak ,że mógł spojrzeć jej w oczy.  – Nie wstydź się mnie, nie masz czego, jestem Twój.
Po tych słowach Jessica otworzyła buzię ze zdziwienia, ale za chwilę zdała sobie sprawę z powagi sytuacji  , od razu złapała oddech, starała się być normalna ale jednocześnie prezentować się elegancko.  Tuż za nią szli Cloe z Anthonym, Mellisy jeszcze nie zauważyła, ale była pewną, że ta będzie gościem honorowym i z pewnością problemem będzie nie spostrzec ją.
Przechodząc próg ogromnego gmachu, Jessica doznała kolejnego szoku. Wnętrze było tak bogato zdobione, że aż trudno było uwierzyć ,że to świat rzeczywisty a nie bajka. Cloe przyciągnęła ją od tyłu do siebie po czym szepnęła jej w ucho    - Ale odjazd, nie ? – po czym pisnęła z wrażenia.
Jessica  odwróciła się do Patricka, który posłał jej jeden z najbardziej uwodzicielskich spojrzeń jakie posiadał w  ,, swoim słowniku ”. 
Nie zdążyli nawet stanąć i przyjrzeć się wszystkiemu, kiedy nagle zaczęła grać muzyka.  Patrick obrócił ją ku sobie, po czym porwał w objęcia. 
- Zabieram Cię, chcę z Tobą przetańczyć całą noc, ukochana – po powiedzeniu tych słów Jessica spojrzała na niego ze łzami w oczach. Patrick zmarszczył brwi – co się stało ? – zapytał.
- Patricku, to dla mnie takie niecodzienne, zabierasz mnie na taki bal, dajesz mi tyle…. A ja ja jestem zwykłą dziewczyną, nie mogę dać ci tego co ty masz, nie dorównuję tobie niczym, pod żadnym względem.
Patrick słysząc to, zaśmiał się. – O czym ty mówisz?  Nie widzisz, że się w Tobie zakochałem i nie mogę pozwolić Ci odejść? 
Jessica słysząc to wciągnęła gwałtownie powietrze, nie przypuszczała, że kiedykolwiek to powie. Słowa te spowodowały ,że przez jej ciało przeszedł gwałtownie prąd. 
-Patricku… ja….  -  hej, mała, przestań się przy mnie stresować , jesteś  taka spięta.
Jessica spojrzała mu w oczy i pomyślała o Amandzie i o całej sytuacji oraz o tym ,że jej tu nie powinno być.
- To nie jest takie proste Patricku… ale wiedz, że będę o ciebie walczyła.
- Nie musisz, przecież wiesz, że jestem Twój, nie martw się o Amandę.
- Co? Znaczy… wiesz?
- ale o czym ? – zapytał nieco zdziwiony.
- Wiesz co, może tańczmy, jest tak cudownie. – odparła, nieco uspokajając się.  Patrick o niczym nie wiedział, po prostu  domyślał się jedynie ,że Amanda mogła zapewne siać zamieszanie. Szkoda ,że nie wiedział jakie… Jednak na razie nie mogła mu o niczym powiedzieć, gdyby mu powiedziała to mógłby być w niebezpieczeństwie.
- Jessico wyglądasz przepięknie. – odparł.
- Dziękuję -  mówiąc to, zarumieniła się, po raz kolejny.
Taniec się skończył, a Jessica tym razem złożyła pocałunek na jego ustach.  – Dziękuję za taniec i za wszystko. Skorzystam z toalety, w porządku ? – zapytała.
Nie odpowiedział, machnął tylko głową, po czym stanął przy grupce ludzi, których najwidoczniej znał.
Jessica weszła do toalety, która wyglądała tak cudownie i przepięknie jak całe wykończenie tego dworku.  Podeszła do kranu z granitu, odkręciła wodę, opukała ręce, po czym przyjrzała się swojemu odbiciu. – Co ja mam teraz zrobić ? – pomyślała.
Cóż, nie zdążyła na długo się zastanowić, ponieważ do toalety wtargnęła Amanda. Jessica przewróciła oczami. Czy ona potrafi ją tropić? Może ma jakieś urządzenia na podstawie których ich szpieguje ? To by do siebie pasowało. 
Amanda podeszła do toaletki, przejrzała się sobie w lustrze, wyciągnęła z przepięknej ,czarnej torebki szminkę od Chanel, po czym przejechała nią po ustach,  czerwień stanął się złowrogi , to pewne.
- Więc widzę, że mój list i moje groźby znowu nie podziałały? Od kogo mam zacząć ? Od twojej siostrzyczki czy od razu od Patrick’a ? Wiesz, że zgniotę go jak robaka, mam nad nim władzę kochana. Nie chodzi tutaj tylko o firmę, mogę sprawić ,że zostanie bez niczego. Uśmiechnęła się szyderczo.  – Jesteś na tyle ślepa …. Nie widzisz naszej miłości?  Ja kocham jego on mnie…. Ciebie wykorzysta, pobawi się Toba jak zabawką… Miał już taką jedną… bawił się nią przez miesiąc, a potem wyrzucił jak śmiecia.
 Jessicę zabrakło powietrza aby złapać oddech. Musiała się bronić, musiała coś powiedzieć.-  To, to nie prawda…  Nie jesteś w stanie nic mi zrobić! Mam twój list i mogę go pokazać każdemu ! 
- Tak ? W takim razie pokaż, zobaczysz co się stanie. Zamienię Twoje życie w piekło , a Patrick i tak będzie mój, radzę ci uciekać z tego balu.  Wybacz kochana, ale kolejne tańce są zarezerwowane dla mnie. 
Miała coś dodać, kiedy do toalety weszły Mellisa i  Cloe.  Amanda nieco speszyła się, zwinęła torebkę , po czym ruszyła do wyjścia. W ostatniej chwili Mel zauważyła, że Jessica płaczę. Wiedziała ,że  było tutaj jakieś zajście. Zdenerwowana  złapała za drzwi , aby Amanda nie mogła wyjść. 
- Co jej zrobiłaś ?  Myślisz ,że kim jesteś?  Wiesz co Ci zrobię?  Doskonale znam przepisy kodeksu karnego, a jeżeli i ty znasz, to wiesz, że ten list może ci zaszkodzić, a teraz wyjdź stąd !
Amanda oburzyła się i od razu wyszła, nie odezwała się nawet słowem, wiedziała, że Melisa może namieszać w jej wpływach.  Kiedy Mel odwróciła się w stronę Jessicy , zobaczyła,że Cloe przytula ją do siebie. 
- Jes, proszę uspokój się, naprawdę ona jest beznadziejna, nie musisz się nią przejmować, wiesz kim jestem i wiesz, że doskonale się na tym znam, to ona może mieć problemy nie ty…
Na chwilę przerwały, ponieważ do toalety ktoś wszedł. Spojrzały na drzwi,w których stanął Patrick. Kiedy zobaczył ,że po policzkach Jessicy płyną łzy, od razu podbiegł do niej.
- Co się stało ? zapytal,po czym wziął ją w ramiona.
- Nic, to naprawdę…
Melanie przewróciła oczami, wiedziała, że Jessica się nie przyzna. Musiała przejąć inicjatywę.
- Porozmawiaj z Amandą, ona ci wszystko powie…
- Słucham ? – zapytał zaskoczony, tuląc ją jeszcze bardziej do siebie.
- Dobrze słyszałes, jeżeli chcesz być z Jessicą to uporządkuj sprawy z Amandą. To ona stoi na przeszkodzie , nie widzisz?
Patrick tylko machnął głową, widać było ,że jest zdenerwowany i rozgniewany, wziął Jessicę na ręce i postawił pod drzwiami.
 - Posłuchaj ukochana… Pojedziesz z lokajem do mojego domu i będziesz siedzieć z moimi ludźmi póki nie wrócę, to nie prośba, to rozkaz . Pocałował ją , po czym w drzwiach pojawil się lokaj. Już wiedział co robić, Patick wcześniej napisal mu wiadomość.
Jessica była bezpieczna, z kolei Patrick miał jeszcze coś do załatwienia, coś co nie mogło czekać. Musiał raz na zawsze zakończyć znajomość z Amandą.







Kochani
Znowu nie dodałam rozdziału w tym czasie co obiecałam, przepraszam. Nie będę się po raz kolejny tłumaczyć. Nadrobię to, obiecuję. Na poprawę humoru mam dla Was fanpage na którym będziecie mogli obserwować mojego bloga, będę w nim informowała o nowych rozdziałach o zmianach na blogu o wszystkim, Bądźcie na bieżąco <3