poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział V

Gdy tylko wyszli przed budynek, okazało się,że czeka na nich limuzyna. Bo jakże by inaczej. Jessica na pierwszy rzut oka nie mogła uwierzyć w takie luksusy, nigdy nie jechała jeszcze limuzyną. Patrick obrócił się w jej kierunku, czyżby odkrył jej wstyd a może zakłopotanie? Nie, to niemożliwe, do tego czasu zaczęła panować nad uzewnętrznianiem swoich niecodziennych emocji.
Kiedy już znaleźli się przed drzwiami limuzyny, Jessica była pewna,że to Patrick otworzy jej drzwi, ku jej zdumieniu, z przednich drzwi wyszedł mężczyzna.
- Witam pana, panie Bedlington'ie. Miło panią widzieć.
Już miał otwierać je otwierać , kiedy Patrick złapał go za rękę. - To nie jest jakaś tam zwykła panienka, ona ma imię i nazwisko. Proszę się zapytać o nie.
Mężczyna spochmurniał, zapewne nie zorientował się,że zachował się dość arogancko w stosunku do niej. Jednak Jess nie przeszkadzało to, cała ta sytuacja i tak przekraczała jej możliwości i wszelkie marzenia. Musiała jakoś zareagować,aby naprawić sytuację. - Patrick'u naprawdę nic się nie stało i tak to był bardzo miły gest.
Patrick nie odpowiedział, widać było,że nadal jest zdenerwowany, ale już znacznie mniej. - A na przyzłość- dodał - to Jessica Leander.
Mężczyzna skinął do niej niczym do królowej. - Miło panienkę poznać, panno Leander.
Humor Patrick'a znacznie się poprawił, nawet zdobył się na uśmiech, co prawda krótki,ale jakże niepowtarzalny.
Mężczyzna, a w zsadzie  szofer, otworzył drzwi, po czym pozwolił wsiąść parze. Jessica zastanawiała się czy szofer po raz pierwszy spotyka się z zaistniałą sytuacją, a może Patrick woził już tyle kobiet,że to dla niego nie robiło to żadnej różnicy? Kiedy już drzwi się zatrzasnęły, dopiero teraz Jessica mogła zauważyć ogrom luksusu, jaki panował wokół niej. Całe wnętrze limuzyny wyłożone było białą skórą, siedzenia były podgrzewane, jakże niezwykle wygodne.
-Przepraszam cię za szofera, po prostu nie ma w zwyczaju... - chciał kontynuować, ale w tym momencie Jessica mu przerwała.Skoro jego szofer tak zachowywał się na widok dziewczyny u boku Patrick'a, oznaczało to,że przed nią nie było żadnej kobiety.  Istnieje jednak drugie wyjście, szofer może jest zatrudniony od niedawna? Jednak po namyśle, Jessica szybko odparła
- Tak rozumiem .
Przez chwile panowała cisza, żadne z nich nie wiedziało co mówić.
- Proszę, opowiedz mi o sobie... nie wiem zbyt wiele przeczytałem twoje CV i wiem,że jesteś naprawdę niesamowita w tych sprawach. Zdawałaś na Harvardzie, to nie lada wyczyn, tam mało kto się dostaje.
Jessica zrozumiała sens jego wypowiedzi, dlatego zrobiła się czerwona jak pąsowy kwiat, nie wiedziała co ma powiedzieć, zdołała jedynie wybąknąć:
- D, dziękuje. Po czym odchrząknęła.
Patrick nadal wpatrywał się w nią jak w obrazek.
- W ogóle to jesteś głodna? Zaproponowałem restaurację, ale może miałaś ochotę na coś innego? Chyba, że znasz równie dobre miejsce co to?
- C,co? Nie, ależ nie. Nie jadam na mieście, zazwyczaj gotujemy w domu z Cloe. Jest urodzoną kucharką, miała to po mamie. Ponoć świetnie gotowała. Gdy skończyła mówić wydała z siebie cichy pomruk.
- Przepraszam nie chciałem poruszać tego tematu.
- Ależ nie, nic się nie stało. Nie będę owijała w bawełnę, moi rodzice nie żyją, mieli wypadek, kiedy byłyśmy małe. Nie miał się kto nami zaopiekować, trafiłybyśmy do sierocińca, gdyby nie to,że przygarnęła nas nasza babcia.Kiedy skończyłam dziewietnaście lat straciłyśmy babcie. Cały dom w Tekasie przepisała na nas, ale nie mogłyśmy tam zostać, wiedziałyśmy,że nie damy sobie rady w tak zacisznej miejscowości. Przeprowadziłyśmy się do Nowego Yorku, skończyłam studia na Harvardzie, w tym samym czasie dorywczo pracowałam jako kelnerka w miejscowym barze, aż do momentu...
- Kiedy znalazłaś się u mnie - odparł ochoczo Patrick. Jego twarz całkowocie uległa zmianie. Każda rysa, każda kreska, każda część jak gdyby budziła się do życia.To coś czego wcześniej Jessica nie zauważyła w jego spojrzeniu. A może po prostu Patrick nie dał tego po sobie poznać?
- Bardzo szybko mówisz... - skomentował jej wypowiedź, po czym zaśmiał się przyjcielsko.
- Przepraszam, ja...
- Nie nic nie szkodzi, uwielbiam takie osoby, ja z reguły jestem cichy, nie mówię wiele o sobie. Zawsze chciałem poznać osobę, która by mnie dopełniała w wypowiedziach.
Jessica poczuła jak przez jej ciało przepływa przyjemny, ciepły prąd. Niesłychane uczucie pojawiło się wraz z komplementem od Patrick'a.
- Więc jesteśmy na miejscu. Odparł.
Po chwili drzwi otworzył szofer, najpierw wysiadł Patrick, który podał rękę Jessicę. Nie zdążyła nawet wysiąść z samochodu, kiedy usłyszała znajome dźwięki, dość nietypowe. Kiedy wyszła z samochodu, zorientowała się,że u ich stóp stoją paparazzi. Ze zdziwienia wciągnęła powietrze. Zapomniała nawet,że to jej robią zdjęcia. Jej i Patrick'owi.
- Przepraszam - szepnął jej do ucha - na tyle subtelnie,że przeszły ją dreszcze. - Zapomniałem cię uprzedzić, zaraz nadejdzie pomoc. Nim zdążył to powiedzieć, nadbiegła ochrona, która zasłoniła ich swoimi potężnymi ramionami, jednocześnie odgradzając drogę fotoreporterą, na tyle aby oboje mogli w spokoju udać się do restauracji.
Kiedy weszli do środka Jessica wypuściła powietrze z płuc. Była tak pochłonięta akcją na zewnątrz,że nawet nie zorientowała się ,że jest już w środku, niezwykle luksusowej  i niesamowitej , a jakże olbrzymiej  i wszechstronnej restauracji, o której czytała jedynie w magazynach.
Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to bogato zdobione ściany, prawdopodobnie z prawdziwego złota, gdzieniegdzie można było zauważyć elementy mosiądzu. Każdy stół był od siebie odgrodzony specjalnymi poręczami, do których przymocowane były drewniane płyty. Natomiast największe wrażenie na Jessicę zrobił oromny żyrandol wiszący w centralnym punkcie sali.
Przez ten cały czas Patrick zadawał jej pytania odnośnie stoliku, ale Jess nie słyszała. Zastosował swoją tajną broń, tą co poprzednio, zaledwie kilka minut temu. Schylił się niebezpiecznie blisko, tak ,że ustami, prawie dotykał jej ucha, dopiero wtedy szepnął pytanie
- Jessico wybierasz stół przy świecach czy ten przy oknie?
Podziałało. Dziewczyna znowu odczuła jakże znajome uczuie, które rozpływało się w okolicach jej serca, piersi, głowy i reszty ciała.To sprawiło,że wyrwała się ze stanu nirwany.
- Hmm, obojętne? - tylko tyle udało jej się wygdukać, bo co miała powiedzieć jeszcze, kiedy najseksowniesjzy mężczyzna na świecie prawie dotykał swymi ustami jej ucha?
Patrick machnął głową, uśmiechając się.
- Wiesz co? Teraz będę codziennie z Tobą jadał, poprawiasz mi humor, nigdy w ciągu dnia nie uśmiechałem się aż tyle razy. Jesteś moją rekordzistką.
- Kolejny komplement ,a w zasadzie słuszna uwaga sprawiły,że uczucie ,, jak bumerang" z powrotem powróciło do niej, ale na znacznie krócej niż poprzednio.
- Więc wiesz który stolik? Czy ja mam wybrać?  Jessica nie wiedziała co powiedzieć, dlatego postanowiła dać mu wolną rekę w wyborze.
- Myślę,że możesz Ty wybrać. Uśmiechnęła się, czekając na jego decyzję.
Po chwili siedzieli przy stoliku. Patrick wybrał jednak ten z świeczkami. Może jednak był typem romantyka?  Po chwili przyszedł kelner, przynosząc zamówione dania. Jessica, gdy tylko zobaczyła kartę dań i niezwykle wygórowane ceny, od razu odechciało jej się tu jeść. Obiad tutaj równał się miesięcznej racie za mieszkanie w Nowym Yorku,dlatego zamówiła skromne jedzenie. Z kolei tego nie zrobił Patrick. Cielęcina z sosem cytrynowym, z dodatkami homara oraz owocami morza, przystawka z jarzyn z sosem cynamonowym a na deser ciasto ,,ze złota" oraz szampan i wino.
- Nie jesteś głodna? Zapytał Patrick, patrząc na niewielką ilość, którą miałą na talerzu.
- Wiesz tak jakoś...
- Może jednak coś domówię?
 - Nie, dziękuję, naprawdę uważam,że to dla mnie w sam raz.
- Skoro tak twierdzisz- ponowny uśmiech z jego strony, po czym odparł - smacznego
- Również życzę Ci smacznego.
 Po kilkunastu minutach, zaczęli wreszcie ze sobą rozmawiać, kelner rozlał szampana do kieliszków. Jessica była nim zachwycona, mogła stwierdzić że,był niesamowicie wyborny, dlatego od czasu do czasu sączyła drobne łyczki.
- Jest coś czym się zajmujesz na codzień? - zapytał, wpatrując się w jej oczy.
- Hmm, lubię pisać, ale to nic...- przerwał jej wypowiedź, był tak niezwykle podsycony owym tematem,że musiał to skomentować i to czym prędzej.
- Piszesz? Na pewno to nie jest coś takiego, nie mów w ten sposób.- odparł. Ja też piszę... ale nikomu nigdy nie pokazałem swoich szkiców, nie lubię tego robić, po prostu...
- to tajemnica- oboje wypowiedzieli te słowa w tym samym czasie. Zaśmiali się, a Jessica zrobiła się purpurowa.
- Czy... Amanda nie będzie zła ? No wiesz...  to twoja kobieta- wypaliła Jessica
- Co?- zapytał, - nie, czemu ma być zła? Przecież to tylko moja przyjaciółka, wiesz przecież,że dzięki niej zbiliśmy tak duży interes.
- Wiem,ale widać,że ona...
- Z pewnością nie, na pewno nie, to jest kobieta sukcesu, może mieć każdego ale na jedną noc. Ja się nie bawie w takie życie. Moje życie jest tu i teraz - odparł.
***
Siedzieli przy stole jeszcze przeszło czterdzieści minut i gawędzili w najlepsze, kiedy  zadzwonił telefon z biura, Patrick musiał wracać.
- Podwiozę cię pod dom, przecież to dla mnie nie problem, firma i tak jest po drodze.
- Dziękuje, ale może jednak się przejdę, przecież to również nie jest daleko...
- Nie ma mowy Jessico,  rozumiesz? - zadał pytanie retoryczne, dośc stanowczym głosem.
Zrozumiała dobitnie.
Kiedy znaleźli się w limuzynie, Patrick obrócił się w jej kierunku. Znów, niebezpiecznie blisko.
- Dziękuje za ten wieczór, gdyby nie ty... byłby do niczego.
Jessica znowu zapewne zrobiła się czerwona, na szczęście w samochodzie było na tyle ciemno,że Patrick nie mógł tego dostrzec.
- Więc jak, jutro o dziewiątej będziesz w biurze?
- Tak z pewnością.
 -W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia, dziękuje za kolację.
Jessica wysiadła,a limuzyna z Patrick'iem odjechała, kiedy zniknęła jej z punktu widzenia, obróciła się w kierunku niewielkiego mieszkanka, w którym mieszkała z siostrą. Na litość, przez tą całą kolację zapomniała o dopilnowaniu siostry.Ciekawe gdzie teraz jest i czy w towarzystwie...
Nie zdążyła poskromić myśli, kiedy zorientowała się ,że Cloe jest w domu i to na dodatek sama, siedziała przed komputerem.
- Jeszcze nie śpi...- nie zdążyła dokończyć wypowiedzi, ponieważ przed nią jakby z ziemi wyrosła Cloe, stała przed nią, z wytrzeszczonymi oczami.
- Widziałaś?
-Co widziałam?
Złapała ją do rękę, przytachała do pokoju i posadziła przd komputerem, na którym to wyświetlała się strona internetowa.
,, Tajemnicza dziewczyna Patrick'a Bedlington'a
Źródła podają : Dzisiaj przed hotelem Plaza zaobserwowano młodą, atrakcyjną kobietę z niejakim Patrck'iem. Prawdopodobnie była to pierwsza randka, ponieważ wcześniej nigdy więcej ich nie widziano. Kim jest dziewczyna u jego boku? Czy szykuję się poważny związek, a może to tylko przelotny romans?"

Pod spodem natomiast widniało ich zdjęcie na którym byli razem.
- Ty wiesz czego dokonałaś? - zapytała podekscytowana Cloe.
- Niby czego? - odparła zadziwiona i zaszokowana całą sytuacją Jessica.
- Patrick Bedlington nigdy przed tobą nie miał żadnej kobiety, jesteś pierwszą dziewczyną, z która zrobił sobie publiczne zdjęcie!



PS. Drodzy czytelnicy
Wybaczcie,że tak długo nie dodawałam rozdziału. Z tego powodu bardzo serdecznie chciałabym Was przeprosić.  Miałam swoje prywatne sprawy i problemy, w międzyczasie złapałam chorobę, nie miałam na to siły. Rozdziały od dnia dzisiejszego będą dodawane terminowo. Następny ukaże się dnia 8,9 marzec 2014 roku. Dziękuje za uwagę i komentarze od Was,to one sprawiają,że mam ochotę pisać.