piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział VI

- Wstawaj, słyszysz? Jess jest już bardzo późno.
Jessica otworzyła oczy, po czym leniwie podniosła głowę, aby spojrzeć na zegarek, który stał tuż przy jej łóżku.
 - Cholera! Znowu się śpóźnię! Mam tylko dwadzieścia minut, nie dam rady.
W tym samym czasie z pokoju obok wyszła Cloe, która ku jej zdziwieniu była idealnie ubrana, umalowana  i gotowa do życia.
 -Budziłam cię już od dwudziestu minut, ale ty spałaś jak zabita, to nie moja wina. I przy okazji... nie wiem czy zauważyłaś,że ta praca ma na ciebie zły wpływ? Dawniej tyle nie przeklinałaś. - zażartowała Cloe.
- O bardzo śmieszne, wiesz?! - odpysknęła z sarkazmem.
- No wiesz... gdybyś wczoraj nie balowała, to sytuacja byłaby inna.
- Jesteś zła o ten artykuł czy o to ,że się z nim spotkałam po pracy? Na litość to była tylko kolacja!
- Jess, nie jestem zła... to twój wybór, ale on jest taki tajemniczy? no nie uważasz? - zapytała, stojąc przy luterku i poprawiając włosy.
 - Inny... Może masz rację, ale może właśnie dlatego... - Jess nie wiedziała już co mówi, dlatego głęboko odetchnęła,zebrała swoje rzeczy z fotela i zaczęła się szykować. Do wyjścia nie odzywała się już do Cloe. Nie udało się ukryć, że ją zdenerwowała. Była jej młodszą siostrą, a robiła jej wywody, przecież nie powinna. Teraz jednak wolała się skupić na pracy i na tym,że za kilkanaście minut będzie miała zwykłe spóźnienie. Szykowała się w miarę szybko, najlepiej jak potrafiła, dlatego była taka dumna, kiedy zdążyła na czas, pomijając oczywiście fakt, że nie zjadła śniadania. 
- Wychodzę, a i pamiętaj Clo,że to ja jestem twoją starszą siostrą i to ja będę martwić się o ciebie, nigdy na odwrót. Po tych słowach trzasnęła drzwiami i wyszła.
Na szczęście w drodze do biura nie było korków. Dzisiaj wszystko wskazywało na to, że to jej szczęśliwy dzień. Pomijając poranną wymianę zdań z siostrą, ale to szczegół - pomyślała.
Przed drzwiami biura stanęła punktualnie, miała już pukać, kiedy od wewnątrz dochodziły podniesione i rozgorączkowane głosy.
- Ten artykuł jest jednoznaczny! Mówiłeś ,że to zwykła astystentka, ale ja już od początku wiedziałam, wiedziałam co w niej widzisz!
 - Przestań, proszę cię przestań, to była tylko kolacja, zwykła kolacja, nic więcej...
- Nie! Media nie kłamią, doskonale wiem co cię z nią łączy! Jak mogłam być tak naiwna!
- Tylko,że my przecież nie jesteśmy razem...
Te słowa wystarczyły, aby Jessica zrozumiała tą wymianę zdań. Machinalnie zakryła dłonią usta, aby nie wydusić z siebie  jęku. Po drugiej stronie toczyła się bitwa i to właśnie o nią. Amanda... czyżby ona widziała w niej zagrożenie? To była tylko kolacja. Poczuła,że łzy napływają jej do oczu, nie chciała w niczym namieszać, a już zwłaszcza w życiu Patrick'a. Poczuła się urażona, zła i przerażona. Nie wiedziała co ma w tej sytuacji zrobić. Złapała głęboki oddecch, miała już odejść na bok, kiedy drzwi od wewnątrz gwatownie się otworzyły. Wybiegła z nich Amanda, która ku jej zdumieniu wcale nie płakała. A wręcz przeciwnie, gdy tylko Amanda ujrzała Jessicę, od razu zmieniła pogląd na cały świat. Tak jakby nic się nie stało.
- Patrick'u ? Może odprowadzisz mnie do drzwi? - jej ton przybrał miarę łagodnego, za nic nie dało się go porównać do tego, który słyszała Jessica jakieś trzy minuy temu.
Kiedy Jess zerknęła na Patrick'a aby ocenić zaszłą sytuację, zauważyła,że jest równie skrępowany jak i ona. Zapewne domyślił się,że ona tu stała i podsłuchiwała, a wcale, przecież tego nie chciała. 
- Witaj Jessico, proszę wejdź do mojego biura i poczekaj, jak wrócę to przedstawię ci zakres obowiązków. 
Machnęła akceptująco głową, po czym weszła do gabinetu. Jak zwykle na swoim miejccu siedział Anthony. Uśmiechnął się do niej,ale nic nie powiedział, bo właśnie miał jakąś klientkę. Jess obeszła jego biuro i udała się do odpowiedniego pokoju.
Kiedy tam weszła, zauważyła, że papiery, które były wczoraj poukładane, dzisiaj znowu są w kompletnym nieładzie. Ale czemu? - pomyślała z niezadowoleniem. Czyżby przez pokój przegiegło tornado? Tylko ta myśl była trafna. Zaraz po ich wczorajszym wyjściu nikt nie wchodził do gabinetu, a dzisiaj rano... Dopiero teraz zorientowała się o co chodzi. Nie była aż tak głupia jak przewidywała, potrafiła dobitnie zgrać wszystkie elementy, na tyle skutecznie, aby tworzyły pełną całość.
- Przepraszam - powiedział Patrick wchodząc w głąb pokoju.
- Nic się nie sta... - zaczęła,ale nie dokończyła, przerwał jej.
- Zajmij się tym co leży na biurku, ja muszę wyjść.
I wyszedł.
Trzasnął tylko drzwiami i zniknął. Jessica poczuła,że łzy napływają jej do oczu. Cloe jednak miała rację, tylko ta myśl przyszła jej teraz do głowy. Jest ,,inny"? A może lubi ranić? Czemu wczoraj był taki miły? A dzisiaj taki? I ta rozmowa z Amandą?
Znowu to wszystko zaczynało tworzyć logiczną całość. To oczywiste.  Tu chodziło o Amandę, on ją kocha- to była następna jej myśl. Cicho westchnęła, ale nie poddała się. Miała do odbębnienia suchą i niezbyt dzisiaj przyjemną pracę. Robiła to, bo musiała. Jednak w miarę skupienia się na pracy, przestawała myśleć o Patrick'u , o tym gdzie jest i co robi z nią. To było takie niedorzeczne. Czego mogła się spodziewać? Zwykła dziewczyna, która nie ma nic do zaoferowania miałaby szansę u bogatego biznesmena? To było takie oczywiste, dlatego postanowiła od dzisiaj z tym walczyć i nie naciągnąć się na flirty ze strony Patrick'a. Odtąd to ona będzie obojętna na niego, o tak. 
Po woli kończyła swoją pracę, kiedy do biura ktoś zapukał.
- Proszę - wysedziła.
Do środka wszedł Anthony. Spojrzała przenikliwie na niego i dalej zaczęła układać papiery.
- Posłuchaj...
- Mam pracę, nie mam czasu na rozmowę.
- Nie chcę rozmawiać, chcę ci jedynie coś powodzieć.
- co takiego?
- Wiem,że stałaś za drzwiami i słyszałaś to. Wiem,że wszyscy słyszeli jej wywody. 
- Anthony , do czego dążysz? bo nie rozumiem? - zapytała zdesperowana
-  Jakby ci to wyjaśnić, istnieje pewien kontakt na podstawie którego ta firma mogła stanąć na nogi i się rozwijać. Na początku żadne z nas nie miało takich pieniędzy aby odbudować interesy Patrick'a. To Amanda nam pomogła, ona od początku była zakochana w nim, chciała mu pomóc...
- Po co mi to mówisz? - żachnęła się
- Po to, żebyś wiedziała, że Patrick nic do niej nie czuje, to tylko interesy...
- Dziękuje za informację, ale nie mam siły dzisiaj na dalsze wywody i rozmawianie o niej.
- Jessico - powiedział, po czym podszedł do niej nieco bliżej, swoją dłoń położył na jej dłoni, aby to co teraz powie, miało głębsze przesłanie.
- Ona jest zbyt potężna aby z nią rywalizować, zawsze ma to co chce, nie uważasz,że o to tu chodzi?

***
 Jessica wyszła z pracy, żałowała,że jest tak obrzydliwa pogoda. Jednak i tak to nie pokrzyżowało jej planów, wyciągnęła z torby swoją zieloną parasolkę, rozłożyła ją, po czym przysłoniła się, aby nie kapało jej na głowę, tymbardziej ,że deszcz zaczął zacinać coraz to bardziej. Nie próbowała teraz myśleć, skupiała się na tym co widzi, na kroplach deszczu, na ich kształcie, ale na pewno nie myślała o Patrick'u ani Amandzie. Chciała mieć pracę, ta była dobrze płatna, a ona nie mogła jej stracić, dlatego trzeba o nim zapomnieć- pomyślała.
Nie zdążyła odetchnąć, kiedy z naprzeciwka nadjechała limuzyna. Zatrzymała się tuż przed nią. Ktoś wysiadł od strony pasażera. To Patrick. I w dodatku zmierzał w jej stronę. Jessica przyspieszyła kroku, miała nadzieję,że nie idzie w jej kierunku ,że może zmierza w inną stronę, ale nie, nie pomyliła się. Szedł prosto do niej.
 - Nie możesz iść w ten deszcz, zapraszam.
Nie czekał na jej odpowiedź, ujął ją za wolną rękę, po czym przeprowadził ją na drugą stronę autostrady, tam gdzie czekała na nich limuzyna.

OD AUTORKI
Jest mi tak bardzo przykro,że zaniedbałam tego bloga, tyle czasu nie dodawałam na niego wpisu. Miałam tyle na głowie, poza tym brak weny, też mnie jakoś wykluczał, dodatkowo masa obowiązków i nauki. Z tej okazji następna notka ukaże się jeszcze w święta. Dziękuję za to,że jesteście i mnie wspieracie. Uwielbiam Was. Dziękuję jeszcze raz.



9 komentarzy:

  1. Nareszcie Nareszcie!
    Bosszzz, już się bałam,że nie dodasz ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Och, teraz sobie przypomniałam, że byłam tutaj oraz czytałam z trzy pierwsze rozdziały... Muszę nadrobić, ale ten ostatni jest bardzo ciekawy, co za tym idzie bardzo mi się podoba, lecz może następnym razem napiszę coś więcej. Pozdrawiam. Wesołych świąt. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za te słowa. Na pewno się nie zawiedziesz, zaraz po świętach będzie nowy rozdział.
      Serdecznie zapraszam
      Również życzę Wesołych Świąt.

      Usuń
  3. Nooo brawo, bo ileż można czekać??
    Genialne kochana, cudowne. Te emocje trzymające w napięciu. Patrick jest dziwny, zmienny jak brytyjska pogoda xd Dziękuje za komentarz <3

    P.s : Wiem,zaniedbałam bloga, ale spokojnie niedługo dodam kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana za te miłe słowa. Staram się wydobyć z siebie tyle ile się da,aby i Wam się podobało. Na następnym rozdziale postaram się jeszcze bardziej.
      PS. No musisz w końcu się spiąć i dodać ten rozdział :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Znowu przedłużył mi się kolejny rozdział, ale spokojnie. Dzisiaj wieczorem postaram się dodać nowy.

      Usuń
  5. Czemu tak krótko? Nie, no pięknie. Bardzo przyjemnie się czyta.

    OdpowiedzUsuń