Jessica ocknęła się dopiero, kiedy limuzyna zatrzymała się
pod domem Patrick’a. Szofer uchylił
drzwi, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Jess machnęła głową na znak, że wszystko jest tak jk być powinno. Następnie wysiadła z auta i skierowała swoje kroki w
stronę ogromnego budynku, za którym podążał szofer.
- To rezydencja pana
Bedlingtiona. – odparł z dumą szofer. – Dostałem rozkaz, aby zatrzymać tutaj
panią. Ma się panienka tutaj zrelaksować i odpocząć.
Jessica słysząc to, wciągnęła głośno powietrze. – Nie rozumiem…
czy nie mogę udać się do domu?- zapytała.
- Obawiam się, że nie, ponieważ mój szef kazał mi panią pilnować ,dodatkowo nie wiadomo jakie niebezpieczeństwo na panią czyha. Tak
będzie bezpieczniej.
Jessica nie miała ochoty iść z szoferem do domu Patrick’a.
Jednak uczyniła to, mogła w końcu zobaczyć miejsce , w którym mieszka jej
ukochany.
Tak jak przypuszczała, mieszkanie było spore. Jednak w środku
meble jak i budownictwo wydawało się być na pierwszy rzut oka zwyczajne, pospolite.
Od razu pokochała mocniej za to Patrick’a. Myślała ,że mieszka w willi jakich mało, natomiast jego dom wydawał
się być zwyczajny.
- Proszę za mną Panno Leander. Jessica przeszła przez duży
przedpokój, po czym stanęła przed masywnymi, mahoniowymi schodami, które
prowadziły na górę, zapewne do pokoju dla gości. Tak jak przypuszczała, szofer
wprowadził ją do pięknego, eleganckiego pokoju, który wyglądał niezwykle. Na
środku stało łóżko, które było zadziwiająco ogromnych rozmiarów, komoda i
toaletka… dosłownie pokój dla kobiety- pomyślała Jessica. To nieco zbiło ją z tropu, niby po co
mężczyźnie taki pokój ? A może Patrick miał dziewczynę czy kobietę? Jej
głębokie przemyślenia przerwał jej szofer.
- Tutaj jest panienki pokój, ma pani do dyspozycji ten
pokój, salon, łazienkę oraz kuchnię.
Jeżeli będzie Pani czegoś
potrzebowała proszę zadzwonić tym – po czym wskazał jej ręką na telefon , który
był zamontowany w pokoju. Po tych słowach wyszedł.
Jessica została sama, dopiero teraz mogła usiąść i pomyśleć
o tym wszystkim co się przydarzyło. To było takie męczące… Cała ta sytuacja…
Amanda, która nigdy nie odpuści ,dodatkowo zniszczy ją oraz jej siostrę. Nie
mogła do tego dopuścić. – te myśli kłębiły się u niej w głowie za każdym razem,
gdy tylko o tym myślała, to było takie męczące. Ten proces sprawiał ,że Jessica
powoli wykańczała się psychicznie, bowiem ile jeszcze mogła znieść? Zdenerwowana
i roztrzęsiona, położyła się na łóżku, przykryła się atłasową kołdrą , po czym
zasnęła.
***
Patrick wszedł na główny hol w poszukiwaniu Amandy, wtargnął
na środek Sali, po czym zauważył ją. Stała i gawędziła sobie w najlepsze. Gdy
tylko to zobaczył ciśnienie mu podskoczyło, nie mógł pozwolić na coś takiego.
Pragnął popsuć jej ten bal , tak samo jak ona uczyniła to Jessice. Stanął przed
nią niezauważony, po czym szarpnął ją delikatnie.
- Przepraszam, och… Patricku ? Może napijesz się szampana? –
zapytała drwiąco.
-Nie… wyjdź ze mną, mamy pewne sprawy do załatwienia Amando.
Kobieta nie opierała się, uczyniła krok w kierunku , który wskazał
jej Patrick. Po chwili znaleźli się z
dala od zgiełku. To był idealny czas na rozmowę, a Patrick miał wreszcie ku
temu okazję.
- Amando… czy ty rozumiesz, że nic do Ciebie nie czuję?
Kocham Jessicę, to z nią chcę być, przestań to utrudniać, a to co dzisiaj
uczyniłaś, było absurdalne ! – pod koniec
wypowiedzi podniósł nieco ton głosu.
Jednak Amanda nie przeraziła się, ani nie zdenerwowała.
Zaśmiała się tylko, aby pokazać mu jak
szybko potrafi wyprowadzić go z równowagi.
- Patick’u naprawdę jesteś taki naiwny i myślisz, że możesz
mieć ją oraz moją firmę? Nie przekonałeś się już ,że mogę ci ją tak samo szybko zabrać,
jak ci ją ofiarowałam ? Dodatkowo… ona pracuje w tej firmie, więc jak myślisz…
ona również należy do mnie.
- Nic nie należy do Ciebie! – ta firma jest moja,
inwestowałem w nią od kilku lat, a ty straciłaś do niej uprawienia, Jessica
pracuje w niej dla mnie, nie dla ciebie. Jesteś okropną zołzą wiesz?
Po Tych słowach Amanda nie wytrzymała, podniosła rękę, aby
spoliczkować Patrick’a, jednak on w ostatniej chwili zareagował i odepchnął
atak, ściskając jej nadgarstek.
- Nie waż się, myślisz, że możesz wszystko? Uważasz, że
jeśli masz pieniądze to każdy człowiek jest w twoich rękach ? Chłopaka, który
przyszedł z tobą na bal też kupiłaś za pieniądze?- zapytał ostro.
- To Ty nie waż się mówić do mnie w ten sposób. Jeżeli nie rozumiesz tego co do ciebie mówię,
to zobaczysz wkrótce sam jak zaszkodzisz tym sobie i jej. Po drugie doskonale
wiemy o tym ,że kochasz mnie… Czemu wreszcie się do tego nie przyznałeś ?
Patrick zaśmiał się, był nieco zdenerwowany. – Posłuchaj… ja Ciebie nigdy nie kochałem i
kochać nie będę. Nie jesteś kobietą w moim typie. Nie kocham Cię , zrozum to
wreszcie. I po drugie… przestań mi grozić bo to śmieszne, również mam pieniądze, stać mnie na wynajem najlepszego
prawnika w mieście, który zniszczy cię w przeciągu dwudziestu minut. Powiem
tylko jedno, jeżeli coś stanie się Jessice albo jej siostrze, to pożałujesz.
- Kto wie…. Nie masz już siostry, która mogłaby ci pomóc ,
prawda? – zapytała Amanda.
Patrick’a spiorunowało, nikt nigdy nit wspomniał o jego
zmarłej siostrze Sisy.
- Nigdy nie waż się mówić o niej, miej na litość trochę
godności. Zapomniałem… ty nie masz serca, nie zrozumiesz tego….
Amanda wytrzeszczyła oczy, po czym odwróciła się w kierunku
z którego przyszła. Patrick miał nadzieję, że to koniec… Dodatkowo musiał teraz
borykać się ze wspomnieniami jego siostry, która zginęła w tragicznym wypadku
sześć lat temu. Była dla niego wszystkim, a on ją stracił. Jednak w tym
momencie nie mógł o niej myśleć, po chwili udał się do limuzyny ,która już na
niego czekała. Musiał czym prędzej udać
się do domu, w którym czekała Jessica. Tak się o nią bał. Nie wiedział co się z
nią teraz dzieje. Kiedy ostatnio ją widział, była w opłakanym stanie. Jego myśli nie dawały mu spokoju, napływ
wszystkich smutnych informacji powodował, że się wykańczał. Co miał zrobić? Nie
mógł zostawić firmy oraz Anthonego.
Wiedział ,że teraz to on potrzebuje go najbardziej w firmie.
***
Jessica powoli
otwierała oczy. Czuła się wspaniale, dopóki nie przypomniała sobie o tym
okropnym wydarzeniu. Lecz kiedy doszła
do siebie, zauważyła ,że obok na krześle siedzi Patrick, który patrzy się na
nią.
-Witaj- odparł
- Witaj Paticku , ja…. Ja dziękuję ci za możliwość spędzenia
u ciebie nocy, a łóżko jest fantastyczne, czuję się świetnie. Ale… - nie
skończyła mówić, ponieważ Patrick przerwał jej.
- Nie musisz się niczym martwić, myślę, że kryzys został
zażegnany, nic ci nie grozi ze strony Amandy, wyjaśniliśmy sobie kilka spraw.
- Naprawdę ? –zapytała nieco zdziwiona.
- Cóż… ona myśli, że ją kocham, tylko, że tak nie jest.
Teraz przerwał na chwilę, po to , aby złapać ją za rękę. – Posłuchaj, nie ważne co stanie nam na
przeszkodzie, zawsze będę przy Tobie… Kocham Cię Jessico Leander.
Jess wyprostowała się, odchrząknęła i nie wiedziała co ma
teraz zrobić.
- Nie przesłyszało mi się ? – zrobiło jej się głupio za to
pytanie, nie zdawała sobie sprawy ,że wykrztusiła to z siebie. Poczuła jak jej
policzki się rumienią. – Bo… - znowu
zaczęła – wydaję mi się ,że ja również czuję coś do ciebie. – wydusiła to z
siebie nieco bardziej dumna niż poprzednio.
Patrick nic nie powiedział tylko uśmiechnął się do niej,
przyciągnął ją do siebie, po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
- Dlatego musimy być razem, musimy się nawzajem wspierać i ufać
sobie- odparł. – Niczym się już nie martw dobrze? Ona nic ci już nie zrobi.
- Mam taką nadzieję Patricku….
- No dobrze, myślę, że powinniśmy się zbierać do pracy….
- Patricku ?
- Tak, Jessico?
- Czy ty spałeś tutaj przy mnie całą noc?
- No może nie tak od razu całą noc, ale tak, byłem przy
tobie, musiałem być pewien ,że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Dziękuję – odparła, nieco zdziwiona i zaskoczona jego
postawą.
- Ten pokój jest
przepiękny, pasuje do kobiety…. – zaczęła niepewnie, musiała zagadać, ta myśl
nurtowała ją od momentu, kiedy tutaj weszła.
- Tak… ten pokój należał do kobiety, do mojej siostry. –
odparł Patick, po czym od razu zmienił temat
- Myślę,że powinnaś zadzwonić do siostry, pewnie się martwi.
Jessica zdenerwowana pomyślała w tym momencie o tym samym.
- Masz rację, Patricku.
- Proszę skorzystaj z mojego telefonu. Jak już skonczysz to
tutaj są twoje rzeczy, szofer pojechał po nie do twojego domu. Czekam na ciebie
na dole ze śniadaniem. Powiedział to po czym pocałował ją w czoło i wyszedł.
Jessica poczuła ulgę, ale i jednocześnie strach. Tylko tyle
wystarczyło aby Amanda dała jej spokój ? Czy tak łatwo można zrezygnować z
mężczyzny, którego się kocha ?
Kilka słów ode mnie :)
Moi drodzy, cieszcie się ostatnimi dniami wakacji , pozdrawiam Was i całuję gorąco, niedługo rozdział XIII.